Czujność pracodawcy i reakcja policjantów zapobiegły nieszczęściu

0
128

Z jednym z dzielnicowych Komisariatu Policji w Kłodawie, w godzinach wieczornych, skontaktował się właściciel jednej z firm. Mężczyzna niepokoił się stanem zdrowia swojego pracownika, z którym nie mógł nawiązać kontaktu. O pomoc poprosił mundurowych. Mł. asp. Grzegorz Węglarek wraz ze swoim współpatrolowcem st. sierż. Robertem Grzybem pojechali pod wskazany adres. Tam zastali zgłaszającego, który powiedział, że kilka minut wcześniej dodzwonił się do 54-latka, ale ten urwał rozmowę, jakby stracił przytomność. Na teren posesji nie można było wejść, bo po podwórzu biegały dwa duże, agresywnie zachowujące się psy, a drzwi domu nikt nie otwierał.

Policjanci uznali jednak, że muszą sprawdzić, czy nie ma zagrożenia życia lub zdrowia człowieka, dlatego, by móc dostać się na posesję, odstraszyli zwierzęta, używając gazu. Drzwi od domu były zamknięte, więc wyważyli je i weszli do środka. W pokoju policjanci zastali leżącego na podłodze 54-latka. Mężczyzna był przytomny, ale kontakt z nim był utrudniony. Mundurowi natychmiast wezwali pomoc medyczną, a do czasu jej przyjazdu monitorowali funkcje życiowe mężczyzny. Ostatecznie poszkodowany trafił do szpitala.

Na szczęście pomoc nadeszła na czas. Gdyby nie czujność pracodawcy i szybka reakcja policjantów, mogłoby dojść do tragedii. To kolejna sytuacja, która wskazuje, jak ważne jest niebagatelizowanie niepokojących okoliczności dotyczących drugiego człowieka. Zaistniała sytuacja pokazała też, że dzielnicowy to osoba, której warto ufać, a telefon do policjanta pierwszego kontaktu może być tym, co pomoże uratować człowiekowi życie.

źródło: KPP w Kole