Próby do spektaklu „Cham” w reżyserii Dariusza Matysiaka wkroczyły w końcową fazę. Jak przyznał reżyser, rok przerwy nie miał większego wpływu na aktorskie przygotowania, ale pojawiły się pewne obawy. – Jest nam o tyle trudniej, gdyż obawiamy się, czy widzowie będą mieli ochotę nas obejrzeć. Niektórzy mogą się obawiać przychodzić na nasze przedstawienia, bo pomieszczenie jest zamknięte. Obawiam się też tego, że niektórzy widzowie, którzy zakupili bilety rok temu, mogli je schować głęboko do szuflady, a nawet wyrzucić. Zgodnie w obowiązującymi przepisami co drugie miejsce na widowni jest puste. Tego jesteśmy świadomi, ale boimy się, czy wolnych miejsc nie będzie więcej. Aktorsko natomiast jesteśmy dobrze przygotowani i wszyscy nie możemy doczekać się występu.
Przesunięta o rok premiera sprawiła, że scenopis został odrobinę zmodyfikowany w porównaniu z pierwowzorem. – Część osób zrezygnowała i siłą rzeczy musiałem zmienić scenopis. I te zmiany dokonują się niemal do ostatniej chwili. Nie dalej jak wczoraj zostałem zaskoczony odejściem kolejnego uczestnika, ale damy radę – zdradził Dariusz Matysiak. Stwierdził przy tym, że nieco zmienił spektakl także ze względu na kwestie sanitarne, skracając nieco niektóre sceny albo w ogóle je usuwając. – Dla dobra nas wszystkim przedstawienie trochę skróciłem, ale nie są to skróty znaczące. Nie byłbym bowiem sobą, gdybym ograniczył scenopis do połowy pierwotnego zamysłu. Od początku miałem ideę, co chcę pokazać, więc tego się trzymam. Muszę jednak przyznać, że ze względów kadrowych w przedstawieniu nie zmieści się coś, co miało być elementem ważnym, czyli pokazanie pańszczyzny i wyzysku. Siłą rzeczy tego, niestety, zabraknie.
Podczas tegorocznych spektakli także odbędzie się zbiórka na rzecz budowy ławeczki-pomnika Czesława Freudenreicha. – Determinacja jest nie tylko w stowarzyszeniu, ale też w naszej ekipie. Chcielibyśmy w 2023 roku, gdy 1 czerwca przypadnie 150. rocznica urodzin Czesława Freudenreicha, dokonać odsłonięcia ławeczki. Plan jest ambitny, bo zostały niecałe dwa lata, ale taki mamy zamiar, a przedstawienia są jedną z form, podczas których zbieramy środki na ten cel.
Próby do premiery, która odbędzie się 3 września, nabierają tempa. – Dziś (21 sierpnia – przyp. red.) po raz pierwszy miałem zamiar zebrać całą ekipę, ale już wiem, że to się nie uda. Taki los reżysera. Po raz pierwszy mamy w planach zagrać całą sztukę, bo do tej pory tego nie robiliśmy. Ćwiczyliśmy poszczególne fragmenty, ale proszę się nie martwić. Moi aktorzy mają to do siebie, że na próbach nie bardzo się przykładają, ale jak przyjdzie występ, gdy pojawią się emocje, gdy są widzowie, adrenalina rośnie, a oni zyskują pewność siebie i grają znacznie lepiej. Dotychczas nie zawiedliśmy naszych widzów, więc mam nadzieję, że nie zawiedziemy ich również w tym roku – powiedział Dariusz Matysiak.