Geotermia – tak, ale… Radni dobitnie i bez ogródek o swoich obawach i zastrzeżeniach nie tylko wobec urzędników ratusza. Temat odwiertu wciąż dyskutowany

0
714
Po raz kolejny radni dyskutowali o przyszłości kolskiego ciepłownictwa, która ma ścisły związek z zapowiadaną od dłuższego czasu inwestycją geotermalną. Nadzwyczajna sesja Rady Miejskiej w Kole została zwołana, by ostatecznie rozstrzygnąć kwestię przyjęcia dofinansowania na wykonanie pierwszego odwiertu geotermalnego w Chojnach. Dzień wcześniej odbyło się posiedzenie komisji branżowej, które miało rozwiać wszelkie wątpliwości. Jak się jednak okazało, pytań, a także obaw i zastrzeżeń odnośnie pracy urzędników kolskiego ratusza – i nie tylko – jest mnóstwo.
Dofinansowanie do wzięcia, ale potrzebna uchwała o kredycie
Przypomnijmy. Gmina miejska Koło dostała 22.150.000 zł dofinansowania na pierwszy odwiert, ale wartość realizacji przedsięwzięcia opiewa na 24.918.000 zł. Różnica wynosi 2.768.000 zł i kwota ta musi być zabezpieczona w budżecie miasta celem wkładu własnego. To wymóg konieczny do podpisania umowy dotacji. Na tym jednak nie koniec. Ponieważ ww. wartości są wartościami netto, skarbnik Mariola Makowska poinformowała radnych, że oprócz sumy 2.768.000 zł, brakuje także kwoty na zapłatę podatku VAT w wysokości 5.731.140 zł. Ponieważ nie ma takich pieniędzy w miejskiej kasie, należy wziąć pod uwagę zaciągnięcie kredytu długoterminowego na 8,5 mln zł. – Oczywiście jest to tylko prognoza. Rzeczywiste wartości będą znane po rozstrzygnięciu przetargu – podsumowała pani skarbnik.
Mnóstwo krytycznych uwag pod adresem urzędników
Podobnie jak na posiedzeniach komisyjnych, również na sesji, wywiązała się dyskusja, podczas której radni skupili się na kilku kwestiach. To znane i sygnalizowane wielokrotnie brak istotnych informacji, którymi rajcy powinni dysponować, oraz brak należytego przygotowania samorządu do poważniej inwestycji. W tej mierze radni nie oszczędzili urzędników. W swych uwagach byli bezlitośni i nad wyraz bezpośredni. – Urząd nie jest przygotowany do takiej inwestycji. Ani pani – jako wiceburmistrz – ani pan naczelnik Siwiński, ani pan prezes spółki miejskiej MZEC nie gwarantujecie, że ta inwestycja się uda, że miasto nie będzie płaciło kar umownych. Jestem za inwestycją i wzięciem tej dotacji, ale nie z tymi ludźmi. Nie z panią, pani burmistrz, nie z naczelnikiem Siwińskim i nie z prezesem Rosiakiem (…) Jak my mamy ufać pani i urzędnikom, jeśli chodzi o wiarygodność przekazywanych informacji? O wszystko musimy prosić. Pytałem o koncepcję. Pani powiedziała, że jej nie ma. Teraz się okazuje, że jest, tylko my jej nie widzieliśmy. Ja bym sobie życzył, by – gdy przychodzi pani na komisję – była pani przygotowana, łącznie z pracownikami. To wy nas macie zasypywać wiadomościami, a nie my za każdym razem mamy wydzierać każdą liczbę, każdą informację – mówił radny Tomasz Sobolewski. – W tej chwili cierpimy na brak podstawowej wiedzy w temacie wizji realizacji elektrociepłowni. Najbardziej niepokojące jest to, że realizując tak dużą inwestycję, miasto nie ma koncepcji budowlano-technicznej, a tam są wszystkie rzeczy, o których powinniśmy dyskutować. Tymczasem nie rozstrzygnęliście zapytania ofertowego. Po raz kolejny – mam wrażenie – inwestycja zaczyna być realizowana niczym dom od dachu – porównywał przewodniczący Artur Szafrański. – My, radni, nie jesteśmy hamulcowymi. Są w radzie ludzi kompetentni i mądrzy, którzy chcieliby mieć projekt przedstawiony tak, by był dla nas czytelny, abyśmy z pełną odpowiedzialnością podnieśli rękę za. Nie zgadzam się, że mamy doświadczonych fachowców. MZEC ma w tej kadencji czwartego prezesa. Tymczasem ta inwestycja jest dla nas ważna i chcemy mieć pewność, że przygotują ją i będą nad nią czuwać ludzie kompetentni, a pieniądze, które uzyskamy, nie będą musiały być zwracane. Mam w tej chwili ogromne wątpliwości. Moglibyśmy podjąć to wyzwanie, ale chcemy mieć pewność, że zrobią to osoby właściwe – dodała radna Halina Musiałek. – Proszę nie przekonywać, że wszystko jest zapięte na ostatni guzik. Koncepcja na pierwszy odwiert tak, ale cała reszta – nie – dopowiedziała radna Elżbieta Tamborska. – Ta inwestycja to droga przez mękę. Brak burmistrza, brak osób koordynujących tę inwestycję. Wcześniej odsunięty prezes Skurzyński, który jako jedyny, któremu ufaliśmy, mówił coś z przekonaniem, i widać było, że miał o tym pojęcie. Teraz zostaliśmy sami z tą inwestycją. W ogóle to od początku powinna być powołana osoba, która tylko tym by się zajmowała, wiedziała o przedsięwzięciu wszystko, umiała odpowiedzieć na każde pytanie i rozwiać każdą wątpliwość. W obecnej sytuacji nie ma zaufania do osób, które zajmują się inwestycjami – mówił Sebastian Kuty, zauważając, że obok pani wiceburmistrz nie ma na sesji ani naczelnika Siwińskiego, ani prezesa Rosiaka, którzy – co potwierdziła Elżbieta Modrzejewska – przebywają na zwolnieniu lekarskim. – Trudno jest pani nas przekonać, nie posiadając żadnych dokumentów i wsparcia ludzi kompetentnych i fachowych. I to jest tragiczne – podsumował przewodniczący Szafrański.
I nic nie pomogły przekonywania zastępcy włodarza, że projekt na pierwszy odwiert był przygotowany perfekcyjnie, gdyż zyskał uznanie NFOŚiGW, oraz wielokrotne zapewnienia, że inwestycją zajmą się osoby kompetentne. – Jeżeli podejmiecie państwo uchwałę i sięgniemy po dotację, to mogę państwa zapewnić, że dołożę wszelkich starań, by inwestycja była wykonywana z najwyższą starannością ze specjalistami i w odpowiednich terminach. Jeśli chodzi o moją osobę, to jeśli stanowi to przeszkodę, to nie musi tej przeszkody być, i nie musicie się państwo martwić. W każdej chwili może nastąpić zmiana – mówiła Elżbieta Modrzejewska.
Radni pozostali jednak nieugięci i dalej formułowali swoje obawy i wątpliwości. – Chaos, jeden chaos. Nie ma żadnego porządku. Przykro mi słuchać. Pominę wszelkie sprawy pod adresem pani burmistrz, bo dużo krytycznych uwag padło. Nie znajdujemy wspólnego języka. Mam poważny dylemat, choć jestem jak najbardziej za tym, żeby rozpocząć proces realizacji geotermii – mówił radny Florian Olejniczak, który pokusił się o obliczenia, wg których cała inwestycja powinna zamknąć się w granicach 120-140 mln zł. – I tu jest problem, bo my nie mamy precyzyjnego rozliczenia – podsumował.
Czy budżet miasta udźwignie inwestycję? Czy będą dalsze dotacje?
Brak informacji i kompetentnych osób, to jedno. Drugie – to pieniądze. Obawy radnych dotyczyły bowiem finansowania drugiego odwiertu geotermalnego, a z informacji które otrzymał w NFOŚiGW radny Piasecki wynika, że dotacji na drugi odwiert nie ma, są tylko pożyczki, które podlegają zwrotowi. W związku z tym pojawiły się pytania, czy budżet miasta będzie w stanie ten ciężar unieść, biorąc pod uwagę, że gmina będzie musiała – oprócz tego związanego z pierwszym odwiertem – spłacać też drugi – przynajmniej kilkunastomilionowy kredyt? Optymistycznym akcentem w tej mierze może być fakt, że wówczas już inwestycja będzie własnością spółki miejskiej, najprawdopodobniej MZEC-u, która ją przejmie. – Jestem wciąż nieprzekonany, ale nie do samej inwestycji, tylko do tego, czy gmina miejska Koło poradzi sobie z obciążeniem finansowym, biorąc pod uwagę wiele innych przedsięwzięć – mówił radny Michał Piasecki.Nigdzie w Polce nie dofinansowano drugiego odwiertu. Druga sprawa – nigdzie w Polsce nie ma elektrociepłowni geotermalnej. Są tylko ciepłownie, więc nasza byłaby pierwsza.
W toku dyskusji rajcy sugerowali także, że zamiast decydować się na kredyt, należałoby poszukać własnych środków, dokonując przesunięć budżetowych i oszczędności. Ich zdaniem nie można bowiem kolejnej radzie fundować obciążeń, które nie pozwolą na przeprowadzenie innych przedsięwzięć i bardzo ograniczą jej działalność w zakresie zadań majątkowych.
Wszystkie te uwagi, wątpliwości i zastrzeżenia znalazły swoje odzwierciedlenie we wniosku radnych Piaseckiego, Sobolewskiego, Miłowskiego. – Proponuję, by dziś uchwała została zdjęta z porządku obrad. Mamy jeszcze kilka dni. Rada nie powinna podjąć tej uchwały, dopóki nie padną konkretne decyzje, które były zaproponowane przez pana przewodniczącego na komisji. Była propozycja: pani burmistrz robi krok, my robimy krok. Nie można tego wszystkiego spisywać na straty. Muszą być ludzie kompetentni, którym ufamy, którzy mają doświadczenie, którzy zabezpieczą nasz cieplik i przyszłościową inwestycję w Kole – mówił Michał Piasecki. – Pani obowiązkiem jest uzbroić radnych w wiedzę, informacje i dokumenty, żeby każdy świadomie mógł podnieść rękę i być przekonany do tego, nad czym głosuje. A jeżeli pani nie wie, o co chodzi radnym w ich wypowiedziach, to chodzi o decyzje personalne, na które czekamy, a które powinna pani podjąć. I doskonale pani wie, o jakie decyzje chodzi, bo wielokrotnie o nich mówiliśmy. Padły od pani zapewnienia, a efektu żadnego nie ma, więc uznajemy, że traktujemy się niepoważnie – mówił do wiceburmistrz Modrzejewskiej radny Sobolewski. – Proponuję zaprosić do rozmów ludzi zwolnionych w minionym okresie, których mamy na miejscu, abyśmy skorzystali z zaproszenia pana przewodniczącego Sobolewskiego i wrócili z tematem na komisję budżetu, znaleźli środki w budżecie, byśmy nie zadłużali miasta. Powstrzymajmy się od głosowania, wróćmy do rozmów nad projektem, bo szkoda stracić te pieniądze – kontynuował radny Janusz Miłowski.
Tak więc, po półtoragodzinnej dyskusji, wniosek o zdjęciu punktu z porządku obrad został przyjęty 16 głosami za, przy dwóch wstrzymujących się.
Na koniec wiceburmistrz Elżbieta Modrzejewska zwróciła się radnych, że z uwagą wysłuchała wszystkich ich uwag. – Na pewno wszystkie dokumenty i informacje, jakie tylko będą możliwe, państwu zgromadzę. Spotkamy się i na ten temat porozmawiamy. Państwo na pewno podejmiecie słuszną decyzję.
Termin podpisania umowy dotacji z NFOŚiGW upływa 10 listopada br. Samorządowcy mają jeszcze trochę czasu na osiągnięcie porozumienia i podjęcie decyzji. Wiele wskazuje na to, że odbędzie się jeszcze jedno spotkanie radnych z wiceburmistrz Elżbietą Modrzejewską. Temat na pewno pojawi się także na najbliższej, zaplanowanej na 25 października, sesji Rady Miejskiej w Kole.