Dziewięć twarzy Poli Negri, czyli barwne, roztańczone, rozśpiewane… Takie jest piąte przedstawienie Dariusza Matysiaka! [FOTO]

0
877
Dziewięć odtwórczyń roli głównej bohaterki, na scenie ponad 70 aktorów, muzyka na żywo, taniec, układy choreograficzne, śpiew, kwestie w kilku językach, a w tle archiwalne nagrania dokumentalne, fragmenty filmów kina niemego… Czy możliwe, by to wszystko zmieściło się w jednym widowisku, nie przeładowało jego scenariusza i stworzyło spójną całość? Wszystko wskazuje na to, że tak. I na dodatek ten wielogatunkowy spektakl okazał się tak interesujący, że trzy godziny minęły niepostrzeżenie, a publiczność z zachwytem biła brawa.
Wiadomo było, że będzie to duże przedsięwzięcie. Sama obsada aktorska, licząca około 70 osób i dziewięć odtwórczyń roli gwiazdy kina niemego wskazywały, że będziemy mieć do czynienia z długą, wielowątkową fabułą ukazującą życie Poli Negri. Muszę jednak przyznać, że informacja o tym, że spektakl będzie trwał niemal 3 godziny, napawał mnie niepokojem, i wywoływał obawy, czy widz, nawet wprawiony, wytrzyma taką dawkę scenicznych popisów. Obserwowałam kilka prób, miałam ogólne informacje o tym, czego po nowym przedsięwzięciu Dariusza Matysiaka mogę się spodziewać. Do tego dochodziła wiedza o jego dotychczasowych artystycznych dokonaniach. Ale wątpliwości, czy tak długie widowisko nie będzie monotonne, czy wszystkie elementy kompozycyjne stworzą interesującą całość, i czy reżyser poradzi sobie z opanowaniem wieloosobowego zespołu, nadal mnie nie opuszczały. Aż do premiery, na którą wyczekiwałam z ogromnym zaciekawieniem.
I muszę przyznać, a nie jestem w tej opinii odosobniona, piąty spektakl Dariusza Matysiaka zachwyca od pierwszej sceny, w której cudownie wystylizowana sędziwa Pola Negri, grana przez Teresę Brzoską, pojawia się na scenie. Ten zachwyt nad tym, czego dokonali lokalni aktorzy-amatorzy i cała ekipa pracująca nad wszystkimi aspektami widowiska, utrzymuje się do końca, a trzy godziny mijają w zadziwiającym tempie, wraz z każdą kolejną sceną, nową twarzą Poli Negri, piosenką, tańcem, muzyką na żywo i archiwalnym obrazem w tle. Całość smakuje wyśmienicie, skomponowana z wyczuciem, chwilami zaskakująca, chwilami nostalgiczna, żywiołowa, dramatyczna… Jak życie Poli Negri. Wrażenia niesamowite! Wspaniałe, oddające klimat epoki kostiumy, dbałość o detale, „Tango Notturno”, charleston, sznury pereł, wąsik Chaplina na twarzy Artura Zalasa, zapach cygara, ekspresja Wiktora Zawady w roli Maxa Reinhardta, wejście do sali Grzegorza Mokrzyckiego w mundurze führera… Zagrało wszystko, a Dariusz Matysiak podniósł sobie poprzeczkę. Oczekiwania odnośnie kolejnego spektaklu będą zatem ogromne. Zapowiedziane już przedstawienie pt. „Czarny warkocz”, w 100. rocznicę urodzin Stanisławy Fleszarowej-Muskat, zgodnie z zasadą, musi być jeszcze lepsze. Czy będzie? Przekonamy się za rok.
Na razie jednak delektujmy się tym, co dzieje się na scenie Miejskiego Domu Kultury w Kole. Dziś i jutro kolejne spektakle. Ostatni 14 września. Naprawdę warto!
A dla wszystkich, szczególnie na zachętę dla tych, którzy czekają, by kurtyna się rozsunęła, galeria zdjęć z wczorajszej premiery. Zapraszam do obejrzenia.

Anna Kułakowska

Artykuły powiązane:  Znów zobaczymy kolskich aktorów-amatorów na scenie! Premiera „Poli Negri” w reżyserii Dariusza Matysiaka już we wrześniu!

Trwają przygotowania do „Poli Negri”. Zainteresowanie spektaklem jest ogromne, więc będzie dodatkowe przedstawienie!